Wednesday 9 May 2012

dzień fajny i trochę nie


odmiana w pracy, ale już już pojawiały się pierwsze symptomy wkręcania czarnych mysli, które a kysz kysz rozpędziłam na cztery wiatry. Pogoda nie nastraja zbyt dobrze, nawet w drodze do pracy przeprawiam się przez jeziorko oznaczone jako Flood. Pomyślałam o Jamajce na 10 dni. Tak, przedni pomysł.
Trochę nie fajnie bo Jo od rana relacjonował przykre stosunki w pracy, czasem dla mnie przeżywane na wyrost, ale biorę z dobrodziejstwem inwentarza, to jak się czuje mój facet. Nie fajnie bo poszukiwał mnie intensywnie  council, ale jak się okazało to aby domagać się czynszu za nic i wypełnienia stosu formularzy których nikt nie czyta. Emocjonalna rozmowa, która zaprzątnęła mi myśli i poczułam ponownie braki w dyplomacji.
Fajnie bo postanowiłam się dziś niczym nie przejmować i na zdrowie mi to wyszło. Fajnie bo pozałatwiałam bankowe sprawy z umiarkowanym czasem w ,,poczekalniach,, . Spotkałam pomocną Julię i obywa się bez kolejnych spotkań umawianych, gdzie punktem zasadniczym jest sprzedać mi i upgradować co popadnie. Że wspomnę Busolę ze Santandera, która sie obruszyła gdy twardo zażądałam przejścia do rzeczy. Znowu myślę: zbyt twardo. Powyjaśniałam, powpłacałam, powypłacałam, otrzymałam informacje. Pięknie.

Klara nie chce pić mleczka. Dziwne albo chore.
O chińskich matkach i tygrysim potomstwie. Nęka mnie myśl, jak pomóc Klarze w rozwoju, w szczęściu...

Z tym się pomęczę trochę później
http://demotywatory.pl/3794832/5-lat-rzadow-10-minut-skecz

No comments:

Post a Comment