Sunday 6 May 2012

do kościoła

w końcu się wybrałyśmy, posłuchać chóru i chórzystki cioci Agaty. Ale tylko niezłą solówkę usłyszałam.
Znajome twarze, wszyscy się nawzajem obserwują, ja zresztą też, ksiądz niemrawy, Klara nie zainteresowana. Wolę angielskie msze, bardziej uroczyste i z ikrą. Tylko dla spóźnialskich miejsca brak, dla nas znaczy się.
Po za tym nieustający ziąb. Do parku nie dałam rady dojść. Chyba pierwszy raz w życiu w maju rękawiczki założyłam.

No comments:

Post a Comment