Saturday 31 December 2011

Świetujemy

Sylwestra z Clarą, nie spał mały piorunek dość długo. Bawiło się, śmiało, przytulało, padło Małe.
Jutro zabiorę Cię do relaksującego parku żuczku.
Jo się pojawił na 2 minuty, 1,5 komunikował się z Clarą, podał mi rękę, pożyczył Happy New Year, pozytywu, bąknął przeprosiny.
Idź w ... Jo. Mam dość. Pobijamy rekordy najgorszych Sylwestrów z roku na rok. Nie wierzę w ani jedno Twoje słowo.

Wednesday 7 December 2011

Lilly

mini Johanah z wielkim kaszlem. Odśpiewała z mamą wszystkie piosenki (a ma zaledwie 2 lata 8 m-cy), zerkając co rusz w naszą stronę. Byłam pewna że to na Klarę. Później dotknęła moich antypoślizgowych stóp. A w ciągu następnych kilku minut zaczęła mnie łaskotać co odwzajemniłam, wskoczyła mi na kolana , zarzuciła ręce na szyję, przylgnęła na dłuższy czas, dała całusa prosto w usta i poleciała, Zwinna, lekka, cudowna. Przez całą sesję nie odezwała się nie pytana. Klarko bądź choć trochę taka. Obiecuję, będę pracowała nad nami.

rada

poyrzebna. Stres wywołany nie swoimi problemami. Zamartwianie sie na zapas.
Z jednej strony - to nie mój problem wiec powinnam sie z tego otrzasnac i isc dalej.
Z drugiej natomiast - problem dotyczy bliskiej mi osoby, wiec to naturalne ze sie martwie.
Ale na poczatku była panika, że zawsze tak będzie, nasz świat będzie kręcił sie wokół Jo problemów.
Myślenie o sobie, że wstyd gdy wrócę do pracy, ALE JA NIC ZŁEGO NIE ZROBIŁAM. Liczyłam na nie swojej roboty splendor a dopada mnie wstyd.
ZAWSZE pracuję i działam na swoje konto. Moja praca, zachowanie, humor czy humory, rozmawianie i gburowatość, wszystko za co zrobię otrzymam nagrodę lub nie. Nie muszę przekazywać info o Jo i nie muszę słuchac opinii na ten temat.
Na pewno jest mu przykro że nie znalazł we mnie oparcia. Jednak nie może spodziewać że przyklasnę.
Nawyobrażałam sobie zanim wrócił a potem już poleciało. Klasyczne negatywne myślenie.

Monday 21 November 2011

O

jesu jak ja lubię siedzieć długo w noc mmmm... a The Police w uszach.
No i spac lubię długo w dzień. A dziecina to tak różnie.

Wednesday 16 November 2011

tęskno

za książką polską, która leży pachnąca na półce w księgarni. Tak, nabywam kilka co jakiś czas a później nie czytam bo,,brak czasu,,. A tu nieustanny wyrzut sumienia, że nie czytam angielskich. Porównanie: cudownej przyjemności z obowiązkiem. A i z filmami tak samo.

Walka o głos. Wykrzykiwanie siebie, a to na nic. Ściana. A skoro krzyk nie pomaga to należałoby spróbować czegoś innego, czyli spokoju.
Kłótnia o co? O zyskanie towarzystwa na 1 tydzień. Czy w imię małej powinnam ustąpić swoim pragnieniom? Bardzo nie potrafię. nie czuję cholernie abym coś otrzymywała. Walczę więc o to coś.

Monday 14 November 2011

mix

umyslowy. Próba rozmowy ale zamiast rozmowy w tonie ,, ku zgody,, wysłuchiwanie przez godzinę jakie ze mnie monstrum. Brak szansy na wypowiedzenie co mnie boli i skąd moje zachowanie. Brak jakiegokolwiek słowa, czy zainteresowania co czuję.
Próbowałam, po nieciągnącym się słowotoku nie wytrzymałam i wyszłam z pokoju. W ostatniej chwili wyrzuciłam z siebie, że potrzebuję faceta. Tylko tyle zdołałam, chodź lista jest dłuższa. Faceta który będzie ze mną dzielił życie. Będzie mnie akceptował, pragnął, adorował, chwalił. Cóż, przygotowałam się mocno, ale nie jestem z kamienia i byłam gotowa na rozmowę a nie na negatywny monolog. Przygotowywałam się również na negatywny finisz. Który to nastąpił. Cholernie trudny do uniesienia, ale, tak będzie zawsze Ola. Póki nie ustąpisz, puty będziesz sfrustrowana. Rozmowy na nic. W tej naturze nie leży oglądanie się na innych. Bycie elastycznym czy kompromisy nie istnieją. Zawsze przegram brakiem wystarczającego wyszczekania.
Pięknie zadziałało pozbycie sie urazy. Nie myślę o tych wszystkich rzeczach które mnie trawiły przez wiele tygodni.

Friday 11 November 2011

wahanie

ogrodnik czy turystyka, jesli turystyka to informacja turystyczna , jeśli ogrodnik to co? Nie wiem jak wygląda tutaj praca tego typu. W Polsce doświadczyłam harówki i zdecydowanie nie chcę powielać. Jak sobie przypomnę..... ale nie odczuwałam wtedy takiego bólu istnienia jak tu w pracy. Od wielu miesięcy tkwi w mojej głowie pragnienie pracy w miejscy jak Ryton Garden. Choć trochę nie komercyjnie.
A skoro nie wiem to powinnam zasiegnąć informacji - przyszły tydzień w bibliotece.

Pierwsze dziabnięcie dłutem.

Thursday 10 November 2011

no to przeklejam

Jeśli nie jesteś jeszcze w punkcie klarownego widzenia swoich spraw, uczyń znalezienie się w takim miejscu swoim pierwszym celem. Błąkanie się przez życie bez kompasu jest kompletną stratą danego ci czasu. Większość ludzi grzęźnie na zbyt długo w stanie: "Ale ja nie wiem, co mam zrobić!" I czekają bezskutecznie na jakąś zewnętrzną siłę, która ukaże im klarowną wizję. Nie domyślają się nawet, że to oni sami powinni ją stworzyć. Wszechświat czeka na ciebie (nie odwrotnie) i będzie czekał, aż w końcu coś postanowisz.
Czekanie na klarowną wizję jest jak bycie rzeźbiarzem, który gapi się godzinami na marmurowy blok w nadziei, że uwięziona wewnątrz postać sama odrzuci niepotrzebne odłamki kamienia. Nie czekaj aż twoja klarowna wizja spontanicznie się zmaterializuje - weź do ręki dłuto i zacznij ją wykuwać!
Steve Pavlina
Jestem na tej drodze.

pozytywna

końcówka dnia - medytacja i ,,uzdrowienie życia,, bo czyż nie jest doskonałe wszystko co robię? Jest! Tu i teraz.
Pozytwne wpisy blogowe - kamyk - co ma pomóc i to już druga rzecz o wdzięczności dzisiaj, jakby wyraźna wskazówka. Oraz wpis - klarowna wizja - zaraz zgłębie i przekleję, co by mi towarzyszyła.
Muzyka PRZEPYSZNA - Black Wonderful life, Hurt Wonderful life, Phil Collins another day in paradise

http://www.google.co.uk/search?q=you+tube+wonderful+life&ie=utf-8&oe=utf-8&aq=t&rls=org.mozilla:en-GB:official&client=firefox-a

no to jeszcze raz.
I żadne ocurred nie działa, tylko mnie utwierdza  w mojej świadomości.

kamyk

jutro go znajdę.

Metoda pozytywnej zmiany sposobu postrzegania świata i własnego stosunku do życia.
Znajdź ładny, obły kamyk i zawsze noś go ze sobą - na przykład w kieszeni. Za każdym razem, gdy przypadkowo lub celowo dotkniesz go dłonią, szczerze podziękuj w duchu za to, czego właśnie doświadczasz (nie zawsze jest to coś przyjemnego).
Sposób ten pozwoli ci skupić się na dostrzeganiu, że szklanka jest jednak w połowie pełna.
Ktoś mądry kiedyś powiedział:
"Nigdy nie zdobędziesz tego, czego ci brak, jeśli nie nauczysz się doceniać tego, co masz."
Z pewnością chciałbyś mieć inną, ciekawszą pracę, lepszego szefa, wyższą pensję, wygodniejsze mieszkanie położone w ładniejszej okolicy, nowsze meble, przestronniejszy i szybszy samochód i tak dalej, i tak dalej... Ale czy ta roszczeniowo-narzekająca postawa ma jakikolwiek sens? Czy masz przez to lepsze stosunki z innymi ludźmi? Czy dzięki temu kiedykolwiek doświadczysz spełnienia i zrozumiesz sens swojego istnienia?

Saturday 5 November 2011

dmuchanie

takie delikatne fuuuu fuuuu, czasem dźwięk uuuuuuu - przesłodkie, pocieszne - nowa umiejętność, dziś często powtarzana. No i posiedziała trochę Klara bez podpórek.
Bonfire night zaliczona. Świetną strategię obrałam, szybki dojazd, łatwe parkowanie, krótki spacer, dobry widok. Ze swojego poprzedniego miejsca niewiele byłoby widać, no i usłyszałam muzykę.

Tuesday 1 November 2011

KRZYK

F...F...F...F... taki mój komentarz na wieści ze wsi, krzyczę cała na tą niesprawiedliwość, podłość, niewdzięczność, podjudzanie, manipulowanie, brak szacunku, chamstwo spotęgowane, lenistwo, GŁUPOTE, ślepote i wszystko to co siedzi gdzieś z tyłu głowy i żyć nie daje, produkując rzekę żalu do Pana Boga, rodziców, rodzinę i do siebie samej. Nie wiem czy to dobrze że tam mnie nie było.
Emocje jakie ta sytuacja budzi, blokują mój rozsądek i opanowanie. Powoli puszczam wodze reakcjom, chodź wiem że żadna reakcja nie jest odpowiednia.
Wiem , potrzebuję gun i oddać sprawiedliwość.

Thursday 27 October 2011

zaczęłam stopniowo

  • nie jem słodyczy od 13 dni - ten tydzień  bardziej surowo, w chwili słabości zjadłam batonika owsianego, wiem , milion kalori, ale zdrowsze od ciastek i cukierków. Efekt - mój organizm oszczędza sporo energii,  jestem bardziej wypoczęta, łatwiej zrywam sie z łóżka, w nocy bardziej przytomna i chyba szczuplejsza, chodź waga tego nie pokazuje.
  • nie jem już nic po obiedzie czyli po 18.30. gdy mnie głód przyciśnie jem owoce a wczoraj jogurt, przed snem wypiłam kakao. Efekty - jak powyżej. samopoczucie co raz lepsze.
 Metoda zen habit działa, na mnie. Od soboty planuję wstawać bezwzględnie o 8.00 lub przed, zaostrzyć niejedzenie po kolacji. Niejedzenie słodyczy idzie perfekt. W sobotę nagroda - kupię sobie czekoladę gorzką z orzechami - taka mi sie przyśniła, pachniała cudownie. A potem nagroda główna, już za tydzień.
Musiałam sie tym podzielić, nie moge uwierzyć jak to łatwo poszło.

Sunday 4 September 2011

nawdychałam

się czystego, leśnego powietrza. Cudne miejsce Coombe Country Park. Tego szukałam , tego potrzebowałam.
Przestrzeń gdzie nie depcze się nikomu po piętach  i zapomina o wszędobylskim warkocie samochodowym.
Jest blisko mnie.
Pałac, ogród angielski i panna młoda latająca po parku za fotografem  z trenem w garści i w kozakach zamszowych rozklapcianych, oj od korzeni nie uciekniesz.

Monday 8 August 2011

nie

podoba mi sie to co zobaczylam w tv, nie ma na to zadnego wytlumaczenia .Nie rozumie zachowan policji i przede wszystkim braku strazy pozarnej, oj nie podoba mi sie.

Friday 5 August 2011

dom moj

dostala Basia. Nowy, trzy sypialnie, ogrod.
Marzenie - o ile nie jest z agencji, czyli nie do kupienia. Pojawilo sie znowu magiczne ,,po 2 latach,,.
Dlugasny spacer  do Kasi , milo bylo. Z obserwacji: cztero-letnia Emilia wstydzi sie 100 razy bardziej niz dwu-letnia Amelia. No i Emilia jest zazdrosna o Klare, pff.
Spacer w nowych butach. Nogi mnie bola. Jeszcze nie chodzilam w tak plaskich butach.
Klara przerechotala cale popoludnie.

Wednesday 3 August 2011

cud

ownie, cudooownie.
Lato. W anglii. Cieplota, goraco, pachnaco.
I tylko w naszym mieszkaniu jest chlodno-milo-przyjemnie.

Klara wychwalona pod niebiosa za regularne zasypianie, dzis cala w opozycji. Owszem zasnela jak Bog przykazal 7.55, ale obudzila sie po 30 minutach. Ojciec porozmawial, rozswietlil niebo i poszedl pracowac a ja zostalam z rozrechotana Klarka.
Idzze spac dziecko bo matka tez chce.

Sunday 10 July 2011

kolorowe

muchy nas zaatakowaly, Klarze wciskaly sie w faldki  a jedna do oka sie zapedzila. Pieluszka jako moskitiera ukazala nowe mozliwosci Klarki - blyskawiczne sciaganie z twarzy zaslony, cwanie malenka.
W desperacji zaczelam kupowac rzeczy raczej zbedne ale o ktorych pomyslalam kiedys. Ramek zal bo wypelnic jest czym ale musialabym przyspawac do sciany.

Sunday 26 June 2011

pierwszy dzien lata

a prznajmiej tak mi sie wydaje. W nieustajacej trosce o ochrone dzieciecia przed promieniami, zapomnialam o sobie. Opalilam rece bez dloni (bo wozek przeciez), wlasciwie to spalilam. Ale wierze ze zbrazowieje. Zastanawia mnie jak z tego naslonecznienia wybrneli blado-licy  i rozneglizowani autochtoni. I jak daly rade przetrwac te 30C liczne muzulmanki obute w czern od stop do glow.
A Jo na to: co ty wiesz o upale. No tak, nie ma tu co dyskutowac, trzeba jechac i poczuc.
Fajnie nam sie spacerowalo, niespiesznie. Trawa wydeptana to i wozek toczylam sprawnie, jedna reka, druga zajeta a to kubkiem decaf latte, a to lodami mniam mniam.

Friday 24 June 2011

A wczoraj

odwiedzilam fabryke w sprawie waznej. I jaki obrazek zobaczylam; zmeczonych, zmarnowanych ludzi, bez wzgledu na zajmowane stanowisko, biednie to wyglada. Wciaz slysze jak dobrze wygladam, jasne, i to podwojnie dobrze. Po pierwsze macierzynstwo mi sluzy , a po drugie niepracowanie.



A dzisiaj  nursery ryhms w bibliotece i spotkanie z Aneta , jakze milo , to taka pozytywna dziewczyna. W dodatku jestesmy sasiadkami , okno w okno, na tym naszym burym osiedlu.Umowilysmy sie na wtorek.

Wednesday 22 June 2011

im bardziej

poza domem, tym wiecej mam energii. Dzis caly dzien w domu probujac cos zdzialac i nie dosc ze zmeczona jak po orce to zadnej satysfakcji.

Ale zaslony piekne kupilam.

Thursday 16 June 2011

rythms

wyspiewane w miejskiej bibliotece glownie przez mamusie bo latorosle za malo letnie i przede wszystkim rozlazily sie po katach albo wpatrywaly  w sufit jak Klara. Byl jeden tatus z oseskiem chyba rownolatek Klary. Panie Prowadzace rymowanki jakies niemrawe, rozsiadly sie na kanapie miast dziatwe do kupy zebrac i dac czadu, z reszta, spiewnoscia tez nie grzeszyly.
Ale,  spotkalysmy Anete z mala Amelia a zaraz potem Pauline wariatke prawie z botoksem w twarzy .
Milo spotkac takich pozytywnych ludzi.
A zaraz potem pani doctor przetestowala Klarke zgodnie z przepisami panujacymi w NHS. Dziecina zdrowa na 100%, zadnych skaz bialkowych i w ogole zadnych skaz. 4600 ni mniej ni wiecej w 8 tygodniu, marvelous.

No i powrot do bardzo szarego realu, znowu posypalo sie jak z rekawa a coz ja na to; odpowiadam placzem i smutastwem, postanowieniami z dzisiejszego punktu bzdurnymi. Droga do nikad. On wrzeszczy, ja odpyskowuje, furia, wycofywanie sie i coraz glebsze lekcewazenie jeden drugiego. Jemu  to przejdzie za dzien moze dwa a ja co raz bardziej zamknieta juz nie liczaca na jakakolwiek zmiane na lepsze. Mozna to opisac w 3 slowach bezczelny, bezczelny, bezczelny.

Tuesday 14 June 2011

zmiana kolejna

Jeszcze 2 tygodnie temu Klarcia ledwo siedziala w foteliku samochodowym w drodze do Coventry, kiwajaca sie na boki pol przytomna pol spiaca. Dzisiaj popatrujaca przez okno wielkimi oczyma do chwili gdy tata przyspieszyl na autostradzie i widoki przyspieszyly, po czym zapadla w sen..
Szybko sie odzwyczajam, powoli przyzwyczajam. Szesc miesiecy nie bylam w wiekszym miescie to dzisiaj zakrecilo mi sie w glowie. Troche mi sie w Northamptonie podoba troche nie .Poczulam energie  ale dookola supermarketowosc i ceglane nieladne domy. No i poznalam Raste  Jo.
Dobrze przewietrzyc widoki przed oczyma.
Jakze latwo w tym kraju zmienic stary samochod. Ciagle nie moge sie nacieszyc ze tak szybko poszlo. Jedno ogloszenie, pierwszy klient i poszlo... Pogoda sprzyjala, gleboka jesien w srodku czerwca,  wichura, zacinajacy deszcz nie sprzyjal wnikliwemu ogladaniu no i porzadne mycie pomoglo, na pewno.

Thursday 9 June 2011

usmiech

Pojawil sie na buzce taki delikatny, subtelny, dziewczecy a po najedzeniu cwaniacki polgebkiem. Obdarzasz nas bardzo obficie. No i nie spuszczasz nas z oka ani z matki ani z ojca, odkrywasz nas malenka.

Kurs ponownie zaingurowany, nowy semestr - nowa pani - Trudy, ale jest coraz lepiej. A i towarzystwo sie przetasowalo byli anglicy i ja a teraz jeden anglik i obcokrajowcy ale chyba bardziej komunikatywni jak dla mnie. Tata zostal po raz pierwszy na dluzej niz 10 minut i posmakowal co znaczy pdporzadkowanie planu dnia ale poradzil sobie , lacznie z kapiela. Tylko herbaty sie nie napil dwukrotnie odgrzewanej.

Monday 6 June 2011

cap za dekolt

chwytasz mnie za dekolt i nie chcesz puscic nawet po zasnieciu. a wlasnie jak uspic 7-mio tygodniowe dziecie bez lulania na rekach?
lato mamy, piekne, tak od godziny 7pm az do zachodu slonca.
wczoraj pierwszy sex od tygodni ale nie ma tu w pozytywkach o czym pisac

Friday 3 June 2011

no co

Co tu spinac? no co?
Przez pol godziny slucham to co w 100% moge powiedziec o nim z podkresleniem ze jest ojcem mojego dziecka. Coz to dla mnie zmienia? Przygneda i tyle.

Ale ci pozytywka.

Wednesday 1 June 2011

apetyt jako ta rzeka

Dzien uplynal na karmieniu usypianiu karmieniu usypianiu karmieniu........ prawie do 10pm. A w nagrode masaz
plecow obydwiema rekami.
Szesc tygodni temu o tej porze wyjezdzalismy na porodowke.
Moj organizm pracuje jak zegareczek, taka niespodzianka.
Clarcia nie spi zbyt dobrze a ja marze o regularnym trybie jedzeniowo-spaniowym, w koncu wymarze.

Tuesday 31 May 2011

pierwsze

 
Spiac dzien klamra - tak mi to przypadlo do gustu , ze postanowilam wrocic.
Pierwszy raz zarejestrowalam Clarke u lekarza i pierwszy raz zostala wywolana do gabinetu Ona nie ja. Lubie te pierwsze razy, wychodzenie z utartej sciezki, dzielenie sie swoim czasem.

Przyciaga rozmownikow, w ciagu 10 minut dwie osoby z kolejki zapytaly o malucha, mile to a i okazja do gawedki. Przygotuje jakis zestaw pytan bo juz prawie zapomnialam  jezyka w gebie tkwiac w swoim introwertycznym swiecie.

Od noszenia fotelika z Clara bola mnie kolana :)

Pogoda zablokowala nas w domu i dzisiaj przy pierwszej probie wyjscia , przepedzil nas deszcz i jesienny wiatr z powrotem do domu. Druga proba pomyslna i przymusowa - lekarz- spotkalo nas slonce, blekit nieba, milo. Krecilo mi sie w glowie od halasow, ludzi, glosnego warkotu samochodu ale dobrze mi to zrobilo po domowej stagnacji.

Wieczorem zakipialo, J poinformowal mnie, ze w sobote jedzie do Kofi na poweselnego grilla. Ja sie zagotowalam bo kolejna sobote J spedzi po za domem a on bo juz mu zepsulam wieczor. Odwracanie kota ogonem i nazywanie mnie zazdrosna - standartowo.
Przemilczalam.